Ukąszenia żmii zygzakowatej
Już sama nazwa – żmija, budzi w nas dreszcz niepokoju.
Zrodzony w mitologiach, legendach, opowieściach i filmach lęk przed groźnym
gadem atakującym z zaskoczenia człowieka wbił się w ludzką podświadomość często
głęboko niczym… jad żmii. Nie bez powodu, bo rzeczywiście jest się czego bać –
ukąszenia grzechotników, kobr, mamb i wielu innych jadowitych węży, często są
śmiertelne lub przynajmniej powodują ogromny ból, cierpienie, kalectwo. Tych
najniebezpieczniejszych nie ma jednak w Polsce. U nas występuje tylko jeden
gatunek jadowitej żmii – żmija zygzakowata (Vipera berus), która w porównaniu z
innymi jest prawie niegroźna dla ludzkiego życia i zdrowia.
To ostatnie zdanie trzeba podkreślić z dwóch powodów: żeby
nie wzbudzać u ludzi wrogości do tego wciąż nielicznego gatunku, gdyż wtedy
instynktownie chcą go zabijać i tępić, oraz żeby nie powodować paniki w razie
ukąszenia przez żmije zygzakowatą. Panika jest bowiem największym zagrożeniem
dla naszego zdrowia i w takim przypadku: powoduje gwałtowne bicie serca, wzrost
ciśnienia, zwiększa tętno – i w efekcie przyspiesza rozprzestrzenianie się jadu
w naszym organizmie.
Nie chodzi oczywiście o lekceważenie przypadku ukąszenia
przez żmiję. Przeciwnie – pierwszym naszym celem powinno być jak najszybsze
dotarcie do lekarza i podanie surowicy, niezależnie od objawów. Problem w tym, że często do lekarza jest
daleko, gdyż do ukąszeń dochodzi na ogół z dala od miast i środków transportu.
Wtedy musimy radzić sobie sami. Oto co powinniśmy zrobić w razie ukąszenia przez żmiję zygzakowatą:
- Przemyć ranę czystą wodą. Niektórzy wspominają o „dezynfekcji”, ale w praktyce nie ma czym zdezynfekować takich ran i nawet „dezynfekcja” mchem torfowcem (trudnym do znalezienia) właściwie niewiele daje na tym etapie. Uwaga! Nie wolno dezynfekować rany alkoholem! To przyspieszy obieg jadu w organizmie.
- Ważniejsze od szukania sposobu na dezynfekcję rany jest uspokojenie ukąszonego. Pod wpływem szoku będzie miał przyspieszone tętno – co sprzyja rozprzestrzenianiu się jadu. Dobrze, jeśli mamy przy sobie środki przeciwbólowe – uśmierzenie bólu będzie obniżało stres i lęk.
- Cały czas starajmy się, żeby pozycja ukąszonej osoby była taka, żeby miejsce ukąszenia znajdowało się poniżej głowy, jak najniżej całego ciała – utrudnia to dostawanie się jadu powyżej miejsca ukąszenia.
- Nie stosujemy opasek uciskowych (choć do niedawna błędnie to zalecano). Nie nacinamy rany, nie wysysamy jadu. Nie „kombinujemy” nic ponad to, żeby ranę obandażować, kończynę unieruchomić, rannego uspokoić i jak najszybciej dostarczyć do szpitala.
Ukąszenia przez żmiję zygzakowatą rzadko są groźne, ale ok.
1% ludzi po jej ukąszeniu doznaje wstrząsu anafilaktycznego – i właściwie tylko
dzięki temu może dojść do zgonu zanim zostanie udzielona fachowa pomoc.
Na koniec nasuwa się
zasadnicza rada dla wszystkich, którzy wybierają się na wycieczki, biwaki,
obozy, zbieranie grzybów i jagód, a już zwłaszcza na dalekie wędrówki w odludne
tereny: zawsze warto zabierać ze sobą prawie nic nie ważącą apteczkę pierwszej
pomocy. Zawsze musimy być przewidujący i na przykład, jeśli słyszeliśmy o tym,
że w terenie w który się wybieramy spotyka się żmije, to zabezpieczmy się
koniecznie na wypadek spotkania z nimi. Wędrując po bezdrożach bezwzględnie
pamiętajmy o solidnym, wysokim co najmniej ponad kostki, obuwiu. Nogi też
zawsze powinniśmy mieć zabezpieczone spodniami, nie powinno się wędrować w
krótkich spodenkach – i to nie tylko ze względu na żmije.
Pamiętajmy jeszcze o tym, że żmija zygzakowata jest chronionym
gatunkiem polskiego gada. Jeśli widzimy coś „pełzającego” najlepiej zwierzęciu
nie przeszkadzać, ominąć je i nie drażnić, nie niepokoić. Jeśli nie znamy się
dobrze na rozpoznawaniu węży – lepiej nie próbować oglądać ich z bliska.
Niektóre żmije mają słabo widoczny zygzak i może nam się zdawać, że to
pospolite i niegroźne zaskrońce. Żmiję możemy też pomylić z jeszcze rzadszym i zupełnie
niegroźnym gniewoszem plamistym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz