Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 marca 2018

Obcy! ("Zielona Arka", grudzień 2002)


Uwaga – obcy!

W horrorze o Obcym trup ściele się gęsto i często. Obcy jest tu przedstawiany jako bezwzględny pasożyt i drapieżca, niezniszczalne monstrum o niewiarogodnej odporności i woli przetrwania. Obcy, mimo że wygląda na zwierzę, jest istotą inteligentną, szybko uczącą się od ludzi wszystkich ich najgorszych cech mogących ułatwić mu podbój. Nie ma siły, która mogłaby go powstrzymać. W filmie ludzkość po raz pierwszy spotyka na drodze kolonializmu przeciwnika godnego siebie .

Analogii wcale nie trzeba poszukiwać ani w fantastyce, ani w kosmosie. Jest ich całe mnóstwo, tuż obok nas, w realnym świecie. Pierwsi kolonialiści z Europy przywieźli na Hawaje i inne pobliskie wyspy szczury, świnie, psy i koty. Już w ciągu paru lat zwierzęta te wytępiły bezpowrotnie większość żyjących tam endemicznych gatunków ptaków. Przywiezione do Australii króliki stały się taką plagą, że tępi się je bezskutecznie wszystkimi możliwymi metodami – również chemicznie. Dziesiątki tysięcy ludzi zginęło podczas budowy Kanału Panamskiego na żółtą febrę, której wirus przybył tu wraz z egipskim komarem na statkach niewolniczych... I tak dalej.
To tylko przykłady skutków kolonializmu, który zawsze niósł ze sobą śmierć i zniszczenie. W znakomitej większości obce gatunki pojawiały się na nowych lądach wraz z człowiekiem, którego grzechów związanych z tym procederem nie sposób zliczyć. To, o co chodzi filmowemu Obcemu, do złudzenia przypomina „dzieło” Europejczyków w epoce kolonializmu – wyniszczenie tubylczych ludów, odebranie im ziemi, zrobienie z nich niewolników, zniszczenie miejscowej kultury i naturalnego środowiska.
Wśród ekspansywnych zwierząt i roślin jest różnie. Najeźdźcy przybyli do Europy rzadko powodują tu zagładę – częściej fauna europejska zakłóca delikatną równowagę cieplejszych lądów pełnych endemitów. Najczęściej gatunek kolonizujący nowe obszary cechuje się bezwzględną zaborczością terytorialną. Nie przyjmuje żadnych warunków. Jest zdobywcą narzucającym własne warunki i jeśli przeszkadza mu gatunek pokrewny – zwykle skutecznie go wypiera. Obcemu wszystko sprzyja – zazwyczaj brak wrogów naturalnych i chorób, z którymi musi walczyć miejscowy krewniak.
Ekspansja terytorialna jest jednocześnie tak naturalną potrzebą, jak jedzenie i rozmnażanie się. Ograniczenia występują w specyficznych cechach gatunkowych: zdolnościach komunikacyjnych, czy umiejętności do aklimatyzacji w nowym środowisku. Natura nie wszystkim pozwala więc na szerokie rozprzestrzenianie się. Pingwiny raczej do Polski nie dotrą.
Z pewnością największymi możliwościami ekspansji dysponują ptaki, które mogą szybko przemieszać się nie tylko po całych kontynentach, ale również między nimi, a rybitwa popielata każdego roku wędruje od bieguna do bieguna. Rybitwa ta mogłaby więc teoretycznie skolonizować cały świat, ale gnieździ się tylko w północnych rejonach Eurazji i Ameryki Północnej. Jest całe mnóstwo dalekich wędrowców, choćby bociany białe, które zimują aż w południowej Afryce. Zaraz oczywiście nasuwa się pytanie – dlaczego ptaki te nie zakładają gniazd na zimowiskach? Pytanie odwieczne, jak sama tajemnica ptasich wędrówek. Najkrócej można byłoby odpowiedzieć: bo nie jest to ich środowisko lęgowe. Inaczej mówiąc – roczny cykl życia u ptaków jest mocno genetycznie zakorzeniony, choć w wyniku oddziaływania pewnych czynników (na przykład zmian klimatycznych), mogą wystąpić odstępstwa. Instynkt wędrówkowy zanika na przykład u zachodnio- i środkowoeuropejskiej populacji intensywnie dokarmianych łabędzi niemych.
To dziwne, ale na podbój nowych ziem wyruszają zazwyczaj ptaki osiadłe, lub przynajmniej częściowo osiadłe, rzadko wędrowne. Jedną z najbardziej spektakularnych ekspansji odbyła sierpówka. Jeszcze w początku XX. wieku najdalej na północ i zachód docierała ona do Bułgarii, w latach 30. zajęła Węgry, w Polsce stwierdzona po raz pierwszy w 1943 r. w Lublinie. Współcześnie sierpówka występuje prawie w całej Europie i należy do najliczniejszych miejskich ptaków.
Nie jest to jednak rekordowy wyczyn. Najbardziej zdumiewającą samoistną ekspansją wykazuje się współcześnie czapla złotawa (Bubulcus ibis). Z Azji Mniejszej i Północnej Afryki gatunek ten wyruszył najpierw na podbój całej Afryki i południowej Europy. W 1910 r. przeleciała Atlantyk i dotarła do Ameryki Południowej skąd w 1930 r. zaczęła kolonizować obie Ameryki z takim sukcesem, że już w 1956 r. na samej tylko Florydzie gniazdowało 6000 par. Na tym się jednak nie skończyło. W 1948 r. czapla złotawa dotarła do Australii i Nowej Zelandii. Współcześnie nie ma jej tylko w gęstych lasach oraz w północnych rejonach kuli ziemskiej, gdzie jest dla niej na razie za zimno.
Zarówno sierpówka, jak i czapla złotawa odniosły sukces głównie z jednego powodu – braku konkurencji. Nie ma dowodu na to, że ich ekspansja przyniosła jakiekolwiek straty dla miejscowych gatunków i ich środowiska. W przypadku ptaków jedynie nieliczne gatunki mogą powodować wypieranie innych. Tak jest na przykład z dużymi mewami, które bywają groźnymi drapieżnikami niszczącymi lęgi miejscowych ptaków.
Wyjątkowe przypadki, to gatunki kosmopolityczne – występujące na całym świecie.  Należy do nich na przykład sokół wędrowny i płomykówka, dla których ornitolodzy wyszczególnili po kilkadziesiąt podgatunków. Nie wiadomo jednak kiedy i w jaki sposób ptaki te opanowały całą kulę ziemską.
W przypadku ptaków bardzo trudno jest dowieść ich negatywnego wpływu na miejscowe środowisko podczas inwazji. Istnieje poza tym przypuszczenie, że ekspansje terytorialne ptaków są zjawiskiem cyklicznym, a więc naturalnym, powtarzającym się z pewną częstotliwością, nawet co 50 i 100 lat, a może jeszcze rzadziej, czego przykładem jest kormoran. Inaczej ma się sprawa z ssakami. Mają one znacznie mniejsze zdolności komunikacyjne od ptaków i dlatego bardzo rzadko i powoli samoistnie kolonizują nowe obszary. Większości tym zwierząt pomógł w ekspansji człowiek.
Norki amerykańskiej nie przywiało do Europy tornado, ani nie przepłynęła Atlantyku – sprowadził ją człowiek i to z pełną świadomością. Gatunek ten doskonale znosi niewolę w ciasnych klatkach i głównie dlatego szybko stał się jednym z najpopularniejszych zwierząt futerkowych w prawie całej Europie. Niezwykle drapieżna, agresywna norka amerykańska, uciekając z niewoli zaczęła wypierać i tak już przetrzebioną populację norki europejskiej, która ocalała współcześnie prawdopodobnie tylko na wschodzie Europy i w azjatyckiej części Rosji, gdzie wciąż trwa jej wypieranie przez gatunek pokrewny.
            Przykładów podobnych do norki jest więcej, ale w innych przypadkach rzadko udowodniono tak drastyczny wpływ obcego na rodzimą przyrodę europejską (poza zwiększeniem zagrożenia dla ptasich lęgów – być może wyolbrzymionym). Mowa tu o jenocie, którego ojczyzną jest północno-wschodnią Azja i którego wsiedlono do zachodniej części ZSRR, skąd już w latach 50. przedostał się do Polski i nadal kolonizuje Europę. Dobrze czuje się w Europie również amerykański szop, sprowadzony do Hesji w Niemczech w 1934 r. Nieźle radzi sobie nutria – przybysz z Ameryki Południowej zaaklimatyzował się zwłaszcza na południu i zachodzie Europy. Jeszcze lepiej powodzi się piżmakowi z Ameryki Północnej, którego sprowadził (dla futra oczywiście) w 1905 r. książe Colloredo-Mansfeld do swojego majątku pod Pragą, skąd gryzoń rozprzestrzenił się po Europie. Już w latach 20. XX. wieku zaczęto go intensywnie tępić, jako szkodnika urządzeń melioracyjnych, ale bezskutecznie. W dodatku w tym samym czasie w europejskiej części ZSRR wypuszczono na wolność 80 000 piżmaków skąd rozprzestrzeniły się aż po Skandynawie, Syberię i Azję Środkową. Do tej listy dodajmy jeszcze północnoamerykańską wiewiórkę szarą, którą w liczbie 350 osobników wypuszczono w Anglii w 1889 r. Tu już musiał pojawić się konflikt z rodzimą wiewiórką pospolitą, która zdawało się, że całkowicie zniknie z Wysp. Jednak w którymś momencie oba gatunki zaczęły koegzystować i zmniejszona populacja wiewiórki pospolitej utrzymuje się obecnie na stałym poziomie. Nie każdy wie, że zarówno szczur wędrowny, jak i szczur śniady przybyły do Europy dopiero w czasach wczesnohistorycznych, prawdopodobnie z Azji. We Włoszech i na Bałkanach żyją jeżozwierze, które zawleczono tam już w czasach starożytnych.
            Jeszcze więcej można byłoby podać przykładów ze świata roślin. W lasach całej Polski spotykamy wiele obcych gatunków drzew – sadzonych tu kiedyś specjalnie ze względu na ich szczególne walory. Takie drzewa jak daglezja czy dąb czerwony – pochodzące z Ameryki Północnej – są odporniejsze na tutejszy klimat niż wiele podobnych gatunków rodzimych oraz rzadko są atakowane przez szkodniki i choroby. Pomorskie świerki były również sztucznie wsiedlane – dziś dziesiątkują je choroby i szkodniki, a leśnicy rezygnują z ich uprawy.
            Świat miesza się więc coraz bardziej i jakie będą ostateczne skutki takiej globalizacji trudno przewidzieć, choć jest się czego obawiać. Jest coś smutnego w tym, że jadąc do Ameryki Południowej natkniemy się tam na całe połacie łąk identycznych jak w Europie... Tak, tak – zawleczono tam wiele gatunków roślin zielnych, których ekspansywność wyparła rodzimą florę. Również po to, żeby obserwować na wolności papugi, wcale nie musimy wybierać się do tropików, bo populacje kilku gatunków są już liczone w Niemczech i Wielkiej Brytanii w tysiącach rozmnażających się na swobodzie ptaków. W podgrzewanych wodach polskich rzek i jezior coraz częściej łowione są amazońskie piranie. W Anglii od lat żyją podobno na swobodzie pumy. Na bazarach i w sklepach zoologicznych możemy wybierać i przebierać w egzotycznych zwierzętach: owadach, pająkach, płazach, gadach, ptakach i ssakach. W Gdańsku jednej z posesji pilnuje... aligator. Tylko patrzeć jak z Puszczy Wkrzańskiej wybiegnie na drogę... słoń.

Artur Staszewski

Z Ustawy o ochronie przyrody:
Art. 42. 1. Zabrania się wprowadzania do środowiska przyrodniczego zwierząt lub roślin, a także ich form rozwojowych, obcych rodzimej faunie i florze.

Niezwykłym przypadkiem okazał się zawleczony w 1912 r. z Chin do Niemiec krab wełnistoręki. Rozmnożył się on szczególnie w nurtach Łaby i Wezery, których zanieczyszczenie było tak ogromne, ze ginęły w nich masowo wszystkie inne zwierzęta. Skorupiak był odporny na trucizny i żywił się martwymi zwierzętami. Do lat 70. rozmnożył się w wielomilardową populację wędrującą między Morzem Północnym a Pragą. Miał  poza tym dodatkową, nadzwyczajną zdolność przetrwania bez pożywienia przez okres wielu miesięcy. Gdy jednak w wyniku postępu ekologii do rzek zaczęło wracać życie, krabom zaczęło brakować pożywienia i masowo wymierały. Z braku padliny pożerały się nawzajem i współcześnie prawie całkowicie wyginęły.

W 1883 r. potężny wybuch wulkanu zniszczył całkowicie życie na małej wysepce Karakatau, leżącej ok. 25 mil morskich od wybrzeży Jawy i Sumatry. 45 lat później stwierdzono tam obecność już 350 gatunków zwierząt, w tym dwa gatunki myszowatych, które dostały się na wyspę bez udziału człowieka.

Przykładem wypierania jednego gatunku rośliny przez inny są niecierpki. Sprowadzony z Azji i szybko rozprzestrzeniający się w Europie niecierpek drobnokwiatowy wdziera się do cienistych i wilgotnych lasów, nad strumykami i potokami stacza zwycięskie walki ze znacznie większym od siebie  rodzimym niecierpkiem pospolitym. Tajemnica zwycięstwa obcego tkwi w znacznie większej produktywności nasion i porastaniu powierzchni w dużym zwarciu – zagłuszającym rozproszone osobniki krewniaka. W ostatnich latach pojawił się masowo na zachodzie Polski chyba jeszcze bardziej niebezpieczny niecierpek Roylego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dwie rocznice – czyli Kaczmarski i Smoleńsk

Wczoraj większość mediów zwróciła uwagę na dwie najważniejsze, ich zdaniem, rocznice w jednej dacie: 10 kwietnia - to rocznica zarówno...