Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 marca 2018

Pola ("Zielona Arka", grudzień 2000)


POLA

Nie wiadomo w którym momencie dzikie zwierzęta zaadoptowały się do życia w warunkach pól uprawnych. Można sobie tylko wyobrazić obraz szybko zmieniającego się środowiska Europy wskutek intensywnego wycinania i wypalania lasów zapoczątkowanego około 5000 lat temu. Od tego czasu już tylko człowiek dyktował warunki. Kto się do nich nie przystosował - ginął.

Możliwe jednak, że kiedyś najliczniejszego ptaka naszych pól - skowronka, nie było tu wcale. Podobnie inne pospolite na polach gatunki, np.: trznadel, potrzeszcz, szczygieł i dzwoniec - nie wiadomo gdzie wtedy się podziewały. Jednak przynajmniej część z tych ptaków musiała po prostu przystosować się do nowych środowisk, ba - wielu wiodło się i wiedzie do dziś wspaniale. Ot, choćby wróbel - dawniej zamieszkiwał tylko skaliste tereny Azji, ale to zasobność pokarmu znajdowanego na polach spowodowała jego niezwykłą ekspansję.
Występowanie kuropatwy, nie mówiąc już o dropiu, musiało się kiedyś ograniczać jedynie do obszarów stepowych. Pole - step, cóż za różnica? W dodatku pola były dużo bardziej bogate w pokarm. Niektóre ptaki dały się więc nabrać. Nie mogły bowiem przewidzieć masowego stosowania pestycydów, w tym zwłaszcza najgroźniejszej substancji - DDT. Kuropatwy i bażanty zjadały zatrute owady, a na ptaki te polowały chętnie drapieżniki. To w nich kumulowało się najwięcej trujących związków i w szybkim czasie wiele ptaków drapieżnych stanęło na krawędzi zagłady. Sokół wędrowny wyginął w Polsce zupełnie właśnie z winy DDT, a reintrodukowana ostatnio populacja zasiedla prawie wyłącznie miasta. Drop dał się zwieść pozornie bezpiecznym rozległym polom, ale przepłacił ten błąd wymarciem na wielu obszarach i rozbiciem populacji - na dłuższą metę okazał się więc konserwatystą i nadal, choć w mniejszych zagęszczeniach, najlepiej czuje się na naturalnych stepach.
            Niektóre gatunki wykazują tak dalece posunięte uzależnienie od pól uprawnych, że prawdopodobnie bez nich nie mogłyby już egzystować. Lecz gdyby żurawie pozostały uparcie w swych puszczańskich bagiennych lasach, zapewne podzieliłyby los płochliwego, wymierającego głuszca. Żuraw dzięki temu, że zdobywał pokarm na polach, w dużym stopniu pokonał barierę lęku przed człowiekiem i dzięki temu stał się ptakiem pospolitym. Współcześnie typowo leśne żurawie to rzadkość - większość z nich gnieździ się w otwartym krajobrazie.
            Zaskakujące trendy wykazują od paru lat błotniaki łąkowe. Ich naturalnym siedliskiem lęgowym są w Polsce rozległe torfowiska niskie, takie jak w dolinach Biebrzy, Narwi i Odry. Ostatnio jednak te rzadkie ptaki zaczynają gniazdować w łanach zbóż i stają się liczniejsze. Z jednej strony wygląda to na niezwykły przypadek przystosowania się do zmian zachodzących wskutek osuszania terenów podmokłych i eksploatacji torfowisk, lecz równocześnie większość lęgów zostaje zniszczonych w czasie żniw i to tuż przed wylotem młodych. Tak więc kolejna pułapka, czy raczej cena przetrwania?
            Weźmy więc kolejny przykład. Naturalnym siedliskiem lęgowych ptaków siewkowych, takich jak czajka, kszyk, kulik wielki, rycyk czy krwawodziób, są rozległe podmokłe łąki w dolinach rzek. Lecz rzeki się reguluje, osusza starorzecza i rozlewiska, a wiele zmeliorowanych łąk zamienia się na grunty orne. W wyniku tego niemal wszystkie te gatunki szybko wymierają. Tylko jeden z nich stara radzić sobie jak może. Jest to czajka. Na łąkach czajka była niezwykle wybiórcza i zakładała gniazda w miejscu o określonej wilgotności podłoża, wysokości, a nawet barwie traw. Poza łąkami jest jednak bardzo plastyczna. Gnieździ się najczęściej w oziminach i nad brzegami śródpolnych stawów, ale także w trzcinowiskach, na ścierniskach po wykaszanych trzcinach, a zwłaszcza na wypalonych nieużytkach polnych.
            Od pewnego czasu ornitolodzy śledzą niepokojące zjawisko pozostawania łabędzi niemych na polach. Zimą są tu wprawdzie bezpieczniejsze niż na wodzie, gdzie mogą przymarzać, lecz ptaki te na polach po prostu za dużo jedzą. Łabędzie to ptaki typowo wędrowne i dopiero od niedawna pozostające u nas na zimę - i to głównie dzięki sztucznemu dokarmianiu. Jednak nadal u wielu z nich funkcjonuje instynkt wędrówki, który powoduje zwiększone łaknienie i zapotrzebowanie na gromadzenie tłuszczu. „Polne” łabędzie przylatując na pole mają tu tak dużo jedzenia, że nie muszą już odlatywać. Do tego prawie nie boją się człowieka i nie muszą na jego widok uciekać, więc brak ruchu powoduje tycie i ociężałość, i nawet dorosłe osobniki nie przystępują do lęgów, bo do wiosny są tak obżarte, że... nie mogą wzlecieć w powietrze.
            Jak silnie zmiany agrokulturowe muszą oddziaływać na faunę, a zwłaszcza na przemieszczające się dwa razy do roku ptaki wędrowne, niech uświadomi nam przykład dzikich gęsi. Z terenów lęgowych położonych w europejskiej tundrze i tajdze tysiące gęsi białoczelnych i zbożowych każdej jesieni rozpoczynają wędrówkę do zachodniej Europy. Wiele z nich jeszcze do początków lat 90. wybierało trasę przez Polskę, a zwłaszcza jej północą część. Tu napotykały na rozległe pola, zwłaszcza ulubione ścierniska po kukurydzy, uprawy rzepaku itp. Wiele z nich pozostawało aż do pierwszych mrozów i śniegów, a po nabraniu odpowiednich zapasów tłuszczu przemieszczało się dalej na zachód. Po przeczekaniu zimy powracały na tereny lęgowe. Szacowano, że w niektóre lata, aż 2/3 populacji gęsi zimujących w północno zachodniej Europie (Holandia, zachodnie Niemcy) zatrzymywało się podczas wędrówki na terenach Polski. Już od około 1995 roku liczebność gęsi przelatujących przez północną Polskę zmalała o około 50%, kierując się prawdopodobnie przez Skandynawię od razu na zimowiska zachodnie lub w kierunku środka kontynentu (Węgry, Austria) przez Śląsk. Sprawa wydaje się oczywista - po upadku gospodarstw rolnych gęsi nie mogły odnaleźć swych ulubionych miejsc żerowania i dość szybko zmieniły trasy wędrówkowe.
            Pola stały się nieodzowne dla przetrwania okresu zimowego dla wielu gatunków. Całkiem możliwe, że łatwość z jaką zdobywają tu pokarm powoduje ich mniejszą śmiertelność, i że dawniej wiele z nich było znacznie rzadszych. Poza środowiskiem wodnym, w okresie zimy, pola uprawne nie mają sobie równego pod względem bogactwa ptaków. Tysiące gęsi spędza całe dnie na żerowaniu. Są najbardziej płochliwe ze wszystkich ptaków wodnych i polnych. Wypracowały stadny tryb życia z systemem ostrzegawczych zachowań. Na polach gęsi żerują najczęściej w zagłębieniach terenu, a na pagórkach czuwa kilku strażników mających alarmować stado w razie niebezpieczeństwa. Przed odlotem na wodę lub odwrotnie - w czasie wylotu z jeziora na pole, strażnicy wysyłani są jako zwiad mający zbadać, czy trasa przelotu jest bezpieczna. Następnie zwiadowcy wracają i dopiero wtedy wyprowadzają całą grupę. Tak doskonale zorganizowanym stadom gęsi towarzyszą najczęściej inne ptaki. Można więc spotkać stada czajek, siewek złotych, łabędzi niemych i krzykliwych, mew, krukowatych, kwiczołów, skowronków, górniczków, śnieguł, trznadli, dzwońców, makolągw, rzepołuchów, zięb, jerów i wiele ptaków drapieżnych. Bogactwo to wynika z tego, że na polach można znaleźć nie tylko pokarm roślinny, lecz też wiele gryzoni, owadów i ich tłustych larw.
Pola wykorzystują też ssaki. Typowym przykładem jest sarna. Tworzy odmianę zwaną „sarną polną”, której stada liczące nierzadko po 60 osobników nie schodzą z pól w ogóle. U odmiany tej zaobserwowano już nawet zmiany morfologiczne przystosowujące ją do takiego trybu życia. Dziki również znajdą tu wiele pożywienia. Od lat 90. rozległe nieużytki sprzyjają rozwojowi populacji drapieżnych ssaków, takich jak: lisy, łasice i gronostaje, które myśliwi oskarżają o wyniszczenie kuropatw i zajęcy (możliwe, lecz nie potwierdzone badaniami). I tu ugorowane ogromne powierzchnie pól wpłynęły zapewne znacząco na faunę, lecz szczegółów, poza faktem, że na ugorach awifauna jest uboższa niż na użytkach, jeszcze nie znamy. Istnieje jednak przypuszczenie, że dzięki tzw. sukcesji regresywnej, czyli stepowieniu, powstaną obszary środowisk, na których wytworzą się nowe ekosystemy o specyficznych cechach, w których skład wejdą zupełnie nowe gatunki, a może nawet powrócą niektóre wymarłe (np. kulon i drop). W proces ten znów jednak wkracza człowiek, chcący zalesiać nieużytki polne.
            Jest oczywiste, że spośród wszystkich środowisk najczęściej i najsilniej zmieniającym się są środowiska polne i jeśli wyobrazimy sobie Europę z jej dominującymi obszarami rolniczymi, to możemy równocześnie uzmysłowić sobie, jak duży wpływ wywierają one na losy fauny. Pytanie: czy zwierzęta będą potrafiły nadążać za tymi kontynentalnymi już zmianami dyktowanymi przez wciąż zmieniającą się gospodarkę rolną... I które.

Tekst i rysunki: Artur Staszewski

Użytki rolne w województwie zachodniopomorskim zajmują 48,7% jego powierzchni (w tym grunty orne 38,4%). 60% użytków rolnych jest w posiadaniu gospodarstw indywidualnych i tylko 10% gruntów byłych PGR zostało nabytych przez nowych użytkowników; reszta tych terenów jest dzierżawiona. W województwie jest 38 600 indywidualnych gospodarstw rolnych (powyżej 1 ha) i 33 400 użytkowników działek rolnych (do 1 ha). Przeciętny areał pojedynczego gospodarstwa wynosi 18 ha i jest najwyższy w kraju. Większość użytków rolnych naszego regionu - około 77% - to gleby nie zanieczyszczone, o naturalnych zawartościach metali ciężkich.
(Wg „Raportu o stanie środowiska w województwie zachodniopomorskim w latach 1997-1998.” Inspekcja Ochrony Środowiska. Szczecin 1999.)

Możemy sobie wyobrazić co się dzieje z polem na którym każdego dnia żeruje kilka a nawet kilkadziesiąt tysięcy dzikich gęsi czy żurawi. Rząd Holandii, aby rozwiązać konflikt zaczął wypłacać farmerom odszkodowania, ale wkrótce zagroziło to wręcz załamaniem się budżetu. Podjęte badania wykazały, że straty są często zawyżane, gdyż nawet po okresie intensywnego żerowania ptaków, zbiory bywały normalne, a więc oszacowanie rzeczywistych szkód jest niemożliwe. W Polsce ornitolodzy proponowali rozwiązanie polegające na całkowitym zaniechaniu polowań na gęsi na noclegowiskach, a w zamian uprawianie polowań na polach. W ten sposób ptaki wodne nie byłyby płoszone w miejscach odpoczynkowych, a dzięki płoszeniu na polach stada byłyby rozpraszane i nie powodowały by tak dużych szkód w jednym miejscu. Niestety, mimo, iż podręczniki łowiectwa wymieniają aż pięć sposobów polowań na gęsi, myśliwi nadal wybierają jeden najłatwiejszy - strzelanie w pobliżu miejsc noclegowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dwie rocznice – czyli Kaczmarski i Smoleńsk

Wczoraj większość mediów zwróciła uwagę na dwie najważniejsze, ich zdaniem, rocznice w jednej dacie: 10 kwietnia - to rocznica zarówno...