Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 26 marca 2018

Płomienie śmierci ("Zielona Arka", marzec 2002)


Płomienie śmierci

Jak każdej wiosny łąka budzi się do życia. Smukłe źdźbła trzcinników pokrywa jeszcze niekiedy poranny szron, ale między ciemnozielonymi kępami situ i kopiastymi darniami śmiałka, na czarnej, grząskiej ziemi, kiełkują pierwsze młode trawki. Zaczyna się walka o przetrwanie okupiona ogromnym wysiłkiem przyrody. Bywa, że daremnym...

Tu i ówdzie rozchyla już swoje nitkowate listki skrzyp błotny. Na odsłoniętych, nasłonecznionych miejscach kwitną żółte podbiały i maleńkie stokrotki. Niewiele tu jednak roślin kwiatowych. To wynik melioracji, a następnie degradacji środowiska w wyniku jego intensywnego użytkowania.
Południowe słońce ośmiela pierwsze pająki pogońce do wyruszenia na łowy. Nie muszą one budować sieci łownych - swojej ofiary poszukują pieszo i dopadają ją błyskawicznym skokiem. Poza pogońcami niewiele tu widać stworzeń. Chyba, że zabuczy pierwszy obudzony trzmiel rozgrzewający mięśnie pod zbitą warstwą zeszłorocznych traw. Albo, jeśli przyjrzeć się bliżej łąkowej glebie.
W wierzchnich warstwach gleby życie toczy się już własnym, coraz szybszym tempem. Ożywiły się dżdżownice, larwy koziułek i drutowce. W żyznych miejscach widać cieniutkie, bardzo liczne białe robaki - wije i obleńce. Larwy biegaczy potrafią już korzystać z tej bogatej „stołówki” i najadają się do syta po zimowym odrętwieniu. Wśród owadów liczne są drapieżne larwy bąkowatych, zwłaszcza bąka bydlęcego i ślepaka, których dorosłe postacie tak boleśnie kłują nas latem. Jeszcze bujniejszy jest świat maleńkich skoczogonków i roztoczy odżywiających się martwymi i rozkładającymi się roślinami i zwierzętami.
Żaby trawne już dawno opuściły swoje kryjówki. W drodze do małych zbiorników wodnych, w których odbywają gody, polują na owady. Oprócz żab po łące wędrują licznie ropuchy szare - również kierując się do ulubionych miejsc rozrodu.
Z zimowego letargu obudziły się też gady, zwłaszcza pospolite jaszczurki zwinki. Na suchej jak papier kępie śmiałka ułożył się zaskroniec - on też, jak wiele innych zwierząt zmiennocieplnych, musi naładować swoje „baterie” w słonecznych promieniach. Żaba trawna stanowi jego ulubioną zdobycz, ale pod warunkiem, że ofiara się porusza, albo drapieżnik dotknie jej językiem - inaczej jej nie rozpozna nawet, jeśli minie ją o centymetry.
Ale to nie jedyny i nie najgroźniejszy gad, który wyrusza na łowy wśród bujnych traw. Niektóre wilgotne miejsca zamieszkuje żmija zygzakowata. Największe okazy mogą osiągać „tylko” 70 cm długość, wyjątkowo 80 cm, ale duża żmija wygląda bardzo masywnie. Poluje najchętniej na gryzonie. Myszy polne i norniki zaczynają właśnie gody, podczas których są wyjątkowo mało czujne. Żmija skrada się do myszy ostrożnie, po czym kąsa ją zębami jadowymi i zostawia. Ofiara przebiega jeszcze kilka metrów, zanim padnie. Gad wyrusza jej tropem, wykorzystując doskonale rozwinięty zmysł węchu. Tym razem żmija, oprócz zapachu myszy, wyczuła woń dotychczas jej nieznaną i instynktownie zareagowała ucieczką w przeciwnym kierunku.
Zdegradowane łąki są stosunkowo ubogie w gatunki ptaków. Nie spotkamy na nich na przykład ptaków siewkowych ani większości dzikich kaczek. Zwarte darnie utworzone ze zbitej masy odkładających się przez kilka lat traw, utrudniają polowanie ptakom drapieżnym i poruszanie się bocianom. Nie oznacza to jednak, że łąki te są puste. Przeciwnie - w wilgotnych miejscach liczebność ptaków może być dość duża. Najbardziej rozpowszechnionym z łąkowych ptaków jest skowronek. Wraz ze świergotkiem łąkowym są to jedne z pierwszych ptaków, które przystępują tu do lęgów. Oba kopią płytkie dołki pod kępami traw i wyścielają je delikatnymi, suchymi źdźbłami, a następnie oczywiście składają w nich swoje jaja.
Na ugorowanych łąkach gnieżdżą się również żurawie. Ich gniazda to duże kopce z trzcin i traw umieszczone najczęściej w miejscach silniej podmokłych. Niekiedy już w marcu żurawie składają po dwa wielkie jaja. W tej samej mniej więcej porze samice kaczek krzyżówek wygrzebują dołki na łące i składają do przytulnych gniazdek od kilku do kilkunastu jaj. W wysokich trawach przez okrągły rok znajdują schronienie bażanty i kuropatwy. Do wszystkich tych wczesnowiosennych ptaków dołączą wkrótce inne gatunki: derkacze, przepiórki, pliszki żółte, pokląskwy, piegże, rokitniczki, świerszczaki i potrzosy... Przynajmniej dołączyłyby z pewnością, pod warunkiem, że zastaną tu odpowiednie środowisko.
Monotonny krajobraz wysokich, kępiastych traw urozmaicają buchtowiska dzików. Dziki potrafią „przeorać” w poszukiwaniu larw i gniazd gryzoni duże obszary - jedno buchtowisko może dochodzić nawet do ponad jednego hektara wielkości. W miejscach takich może wyrosnąć młoda, zielona trawka, którą chętnie żywią się żurawie, gęsi gęgawy, sarny i zające. W pewnych okolicznościach, które wkrótce nastąpią, buchtowisko spełni jeszcze jedną, niezwykle ważną funkcję dla środowiska.
Gęste trawy pokrywające duże otwarte przestrzenie, na których od lat nie stanęła ludzka stopa, ani nie wjechał żaden pojazd, stały się doskonałym miejscem niezakłóconego rozrodu dla drapieżnych ssaków, zwłaszcza dla lisów, jenotów, łasic, tchórzy i gronostajów. Dwa pierwsze z nich nie mają w tym środowisku praktycznie żadnych wrogów naturalnych. Niestety - brak selekcji doprowadza do niekorzystnych zmian genetycznych i rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych wśród lisów i jenotów. Z jednej strony wtórnie zdziczałe łąki pomagają w odbudowie populacji niektórych rzadkich wcześniej gatunków (np. derkacza), ale z drugiej są „wylęgarnią” obcych, sprowadzonych przez człowieka zwierząt. Zalicza się do nich właśnie jenot, szczególnie ekspansywna i drapieżna norka amerykańska, kot domowy, a ostatnio nawet szop pracz - spotykany już nad Odrą, nawet w samym Szczecinie.
Ale jednak ekosystem nawet zdegradowanej łąki rządzi się prawami przyrody. Wiosenne życie nabiera z wolna właściwego tempa. Rozpoczyna się odwieczny rytuał natury zmierzający zawsze w jednym celu - przetrwania każdego życia. W świecie roślin i zwierząt splatają się bodźce i instynkty zakorzenione od pradziejów w skomplikowanych sentencjach genetycznych, tworzące biologiczne podstawy funkcjonowania ekosystemu. Nie zawsze jednak wszystko idzie gładko. Przyroda bowiem, to także kataklizmy i żywioły - zjawiska znane Ziemi jeszcze przed powstaniem na niej życia biologicznego. Jednym z takich żywiołów jest ogień.

Ogień rozniecił człowiek. Ot tak - dla widowiska. Szeroki front płomieni biegnących nocą po rozległej łące ekscytuje niektórych ludzi. To głównie dlatego każdego roku płoną suche nieużytki. Podmuchy wiatru gnają czerwone języki  ognia w tempie marszu człowieka. Jest to możliwe dzięki temu, że pożar rozprzestrzenia się górą - po suchych łodygach wysokich trzcin i trzcinników. Płonące części roślin opadają niżej, gdzie wysuszone jak papier liście śmiałka i turzyc buchają gwałtownym ogniem. Pomiędzy kępiastymi trawami, najbliżej ziemi, znajduje się warstwa zeszłorocznych, opadłych części roślin, które częściowo się zapalają, częściowo tlą podtrzymując pożar.
Ogień trawi nie tylko rośliny. Ginie w nim większość owadów i innych drobnych organizmów, chyba, że zdążą się odpowiednio głęboko zakopać w mokrej ziemi. Prawie całkowicie zostaje więc zniszczona mikrofauna dokonująca rozdrabniania i rozkładu martwych części roślin i zwierząt. Żaby, zaskrońce i myszy mogą uniknąć śmierci, jeśli zakopią się w samym środku dużej kępy śmiałka lub situ, gdyż ogień zwykle tam nie dociera, „dusząc” się w zbitej masie roślinnej. Te ptaki, które nie mają jeszcze gniazd, również ujdą z życiem, ale krzyżówka wysiadująca jaja raczej spłonie żywcem, niż je porzuci. Łasice i gronostaje nie będą ryzykować - zaczną umykać przed żywiołem, ale niektóre z nich wpadną w pułapkę bez wyjścia. W głębokich norach bezpieczne będą lisy i jenoty, ale młode zajączki schowane w kępie trawy nie mają szans. Ogień może zaskoczyć nawet tak duże zwierzęta, jak dziki i sarny, które w panice mogą wpadać prosto w płomienie.
W ciągu kilku godzin żółto-zielona łąka zamienia się w czarne pole. Pożar zatrzymał się na przeszkodzie nie do przejścia - na szerokim kanale. W innych miejscach płomienie wygasły docierając do odsłoniętej ziemi dziczych buchtowisk. Ogień wygasa szybko, ale zwarte kępy tlą się jeszcze długo, snując ponure smużki dymu. Życie zamiera tu całkowicie. No, prawie całkowicie... Natychmiast po pożarze, zjawiają się drapieżniki i padlinożercy. Myszołowy i pustułki wypatrują łatwych teraz do złowienia gryzoni. Kruki i bieliki krążą nad pożarzyskiem licząc na znalezienie większej padliny - spalonej sarny lub dzika.
Stopniowo wszystko się uspakaja. Wiatr ustaje, zaczyna siąpić deszcz i ogień wygasa całkowicie. Po paru dniach widać już pierwsze kiełkujące rośliny. W większości nie będą to już jednak trawy. Zastąpią je głównie pokrzywy, przytulie, osty i baldaszkowate, tworzące latem zbitą masę chwastów. Rolnik, który podpaliłby swoją łąkę, by ją użyźnić, byłby więc mocno rozczarowany.
W miesiąc od pożaru łąkę pokrywa luźno rosnąca warstwa niskich, żywo zielonych, młodych roślin. Powoli odbudowuje się mikrofauna, zaczynają wracać ptaki. Nic nie zapowiada kolejnej katastrofy...
Długotrwałe susze i sieć rowów melioracyjnych powodują, że ziemia na wypalonej łące szybko wysycha po wiosennych roztopach i zalewach. Silny wiatr przychodzi niespodziewanie. Zwierzęta z niepokojem zaczynają czuć woń świeżego dymu. Czyżby nowy pożar na sąsiedniej łące, gdzie schroniła się większość „uchodźców”? Wszystko wyjaśniłaby nam sowa błotna, która późnym wieczorem wybrałaby się na łowy. Z góry widziałaby czerwony żar - jakby zaczynała palić się ziemia. W sensie dosłownym wzniecił się właśnie pożar ziemi. Warstwa torfu może dochodzić nawet do kilku metrów. Tlił się on niezauważenie od dnia pożaru. Płonący torf mogłaby ugasić tylko kilkudniowa ulewa, ale tej w międzyczasie nie było. Wichura rozpętała piekło na nowo. Nie widać płomieni, ale temperatura wierzchniej warstwy osiąga poziom zbliżony do temperatury żywego ognia. Nieco głębiej „ziemia” jest rozgrzana do czerwoności. Grunt zarywa się pod ciężarem dzika, który zapada się w głąb ziemi. Zwierzę panicznie stara się wydostać z pułapki, ale za każdym krokiem następne fragmenty ziemi kruszą się pod jego racicami niczym lód. W końcu udaje mu się wydostać, ale silnie poparzony skona w męczarniach nie doczekawszy ranka. Nie wiadomo jeszcze jak długo będzie płonął torf. Strażacy opowiadają o sytuacjach, kiedy torf tlił się przez okres pół roku! Jedynym ratunkiem jest ulewa.
Tego typu pożary nie należą do rzadkości i należą do najbardziej niebezpiecznych ze wszystkich znanych typów pożarów. Bywa, że są zjawiskami normalnymi, a nawet potrzebnymi przyrodzie. Jednak w przypadku licznych na Pomorzu łąk torfowych przynoszą one skutki katastrofalne. Wynika to z faktu, że prawie wszystkie tego typu łąki są zmeliorowane, a wiec warstwa torfu jest zwykle trwale zdegradowana w wyniku przesuszenia. Naturalny torf zawiera zbyt dużo wody (nawet do 90%), aby mógł się zapalić, ale wysuszony jest materiałem łatwopalnym.
Każdego roku w pożarach łąk giną również ludzie...

Tekst i rysunek: Artur Staszewski
Podmokłe torfowiska przez setki, a nawet tysiące lat były wrogimi człowiekowi elementami przyrody. Osuszając je i orząc człowiek zyskiwał nie tylko grunty pod uprawy, ale też walczył z widliszkami roznoszącymi malarie i ślimakami będącymi pośrednimi żywicielami motylicy wątrobowej. Na samej tylko Nizinie Północnoniemieckiej ponad 90% torfowisk zostało przekształconych na grunty orne. Skutkiem tego są współcześnie groźne powodzie i pożary torfu.

Późną wiosną i latem na ugorowanych łąkach z wysokimi trawami roi się od pajęczych sieci. Budują je zwłaszcza pająki z rodziny krzyżakowatych (Araneidae). W jedną lepką sieć krzyżaka może się dziennie schwytać do 500 różnych owadów! Na 1 ha powierzchni liczba tych pająków może dochodzić do 500 000 osobników, łowiących w ciągu sezonu 100 kg owadów. Pożary łąk zabijają więc niezliczoną liczbę pożytecznych zwierząt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dwie rocznice – czyli Kaczmarski i Smoleńsk

Wczoraj większość mediów zwróciła uwagę na dwie najważniejsze, ich zdaniem, rocznice w jednej dacie: 10 kwietnia - to rocznica zarówno...