PEWNEGO RAZU W STAWIE
Świat, jaki
odbieramy na co dzień, jest tylko jednym z wymiarów biosfery. Lecz wystarczy
przyklęknąć aby dostrzec świat inny, i tak złożony, że w porównaniu z nim,
środowisko życia człowieka - pomimo swego duchowego, intelektualnego i
technologicznego bogactwa - jest biologicznie ubogie.
Pływak żółtobrzeżek ciężko wiosłując długimi tylnymi nogami,
przemyka od jednej do drugiej kępy turzyc, polując na kijanki i larwy. Czasem
trafi na małą rybkę, która zapędziła się w zatoczkę bez wyjścia. W swych
poszukiwaniach owad zawadza o zwisające bezwładnie nogi żab zielonych i ropuch
szarych. Jedne płazy złożyły już dawno skrzek, inne są w trakcie okresu
godowego. Galaretowate złoża skrzeku nie są pilnowane i w żaden inny sposób nie
zabezpieczone. Bezwzględnie wykorzystuje to traszka zwyczajna, która bezkarnie
zajada się odżywczymi czarnymi kulkami. Niewiele kijanek przetrwa, ale
wystarczająco dużo, by przedłużyć byt swoich gatunków.
Dojrzałemu pływakowi zagrażają tylko
jego pobratymcy i duże ptaki. Ale miękkie i bezbronne larwy jętek i komarów, to
podstawowe źródło pokarmu dla wielu wodnych zwierząt. I nie tylko zwierząt...
Delikatne żółte kwiatki pływacza, zdobiące stawy całym latem, niczym
szczególnym się nie wyróżniają. Za to dopiero pod wodą roślina ujawnia swe
prawdziwe oblicze. Posiada liczne lepkie pęcherzyki do których przylepiają się
drobne wodne zwierzęta, a następnie zostają strawione i „zjedzone” przez
pływacza. Samica pająka topika czatuje, w swym powietrznym podwodnym dzwonie
przyczepionym do liści wywłucznika, na wszystko co poruszane prądem wody,
znajdzie się w jej pobliżu. Przyczepiona do podwodnej łodygi trzciny wielka
larwa ważki z potężnymi żuwaczkami, czatuje na jakąś rybkę - może być nawet
dużo większa od niej samej.
Niezdarnie pływającego żółtobrzeżka
mija jak błyskawica wioślak - podobny do chrząszcza wodny pluskwiak. W
przeciwieństwie do wielu innych mieszkających tu pluskwiaków, nie jest on
drapieżnikiem, lecz odżywia się glonami. Jego krewniak pluskolec - to już
prawdziwy myśliwy. Lokalizuje ofiarę niezwykle wrażliwym zmysłem odbierającym
drobne wstrząsy w wodzie, chwyta ją przednimi odnóżami, wstrzykuje substancje
trawienne i wysysa rozpuszczoną zawartość. Niektóre pluskwiaki w nocy świecą,
inne wydają dźwięki przypominające
cykanie świerszcza - wszystko po to, by zwabić samice.
Szybkość pływania w świecie pełnym
wrogów, to oprócz maskowania, sposób na przetrwanie. Pływaka wyprzedzają pod
tym względem mniejsze toniki, halawniki i grążaki. Wszystkie te chrząszcze
muszą co jakiś czas podpływać do powierzchni wody, by nabrać powietrza. Nie
wszystkie owady wodne muszą być jednak dobrymi pływakami. Niczym senna mara
powoli wspina się po łodydze rzeżuchy wodnej, wyglądająca jak spłaszczony skorpion
- płoszczyca. Blisko powierzchni wystawia długą rurkę, którą nabiera powietrza.
Ustawia się głową w dół i z gęstwin podwodnych liści wysuwa potężne przednie
odnóża w które chwyta kijanki i ryby. Pokrewna topielica, również drapieżna,
przypomina wyglądem patyczaka, dzięki czemu może doskonale maskować się w
podwodnym świecie. Czarna ogromna kałużnica - największy wodny chrząszcz
(wielkości pudełka od zapałek) przeciska się właśnie wśród wodorostów i uczepia
się pyska szczupaka. Ten jednak ani drgnie. Nie zaatakuje kałużnicy, choć
połknął by ją bez trudu. Będzie tak tkwił nieruchomo dopóki nie zgłodnieje.
Wtedy zapoluje, ale nie na owady, lecz na inne ryby. Kałużnica będzie zaś
spokojnie zagryzać liście podwodnych roślin. W młodości nie była jednak jaroszem.
Jako larwa budziła grozę swą drapieżnością.
Głośny plusk trących się linów na
dłuższy czas zmąci wodę. Lecz uderzenie cienkiego czaplego dzioba jest tak
błyskawiczne, że wodne zwierzęta nawet nie dostrzegają tego cichego rybaka.
Wyjdźmy
więc teraz na powierzchnię. Uff... Tu już słychać przeróżne dźwięki, zwłaszcza
śpiewy ptaków. Samiec potrzosa całymi godzinami ćwierka z wierzchołka tej samej
trzciny. Szarobrązowe liczne trzcinniczki uwijają się wśród łodyg roślin w
najgęstszych szuwarach, gdzie wyłapują setki komarów, jętek, much, pająków i
gąsienic. Perkozy dwuczube groźnie stroszą swe barwne kryzy i terkoczą głośno
uniesione miłosnymi zalotami. Gdzieś w gęstej kępie turzyc, brązowa samica
kaczki krzyżówki, zastygła nieruchomo na wiele godzin w swym przytulnym
gnieździe. Wszędzie nad stawem trzepoczą pełne kolorów ważki: pałątki, łątki i
żagnice. Wyjątkowo piękne loty godowe odbywają lśniące granatowo świtezianki.
Lecz radość pory godów miesza się tu z
cichą śmiercią. Najłatwiej o nią na powierzchni wody. Opanowały ją nartniki i
małe czarne krętaki. Poruszają się po niej niczym wodoloty. To samo napięcie
powierzchniowe wody, dzięki któremu żyją krętaki i nartniki, staje się pułapką
dla ich ofiar. Pszczoła, która spadła z kwiata kosaćca skrzydłami na dół, jest
już uwięziona przez tą niezwykłą właściwość cieczy.
Zafurkotał ogromny husarz, zwany
„władcą”, ścigający latające owady niczym szturmowy helikopter. Wielka samica
bagnika przybrzeżnego - bagiennego pająka - wyszła ze swego gniazda spod liścia
barszczu wodnego. Sunie powoli w dół łodygi ku wodzie. Tu uczepia się rośliny
dwoma tylnymi parami nóg, a dwie przednie układa na tafli spokojnej wody.
Wyczekuje. Zapędzony w miłosnej gonitwie nartnik, wpada prosto w jej
szczękoczółki. Drapieżnik, który sam staje się ofiarą, to tutaj nic
nadzwyczajnego.
Nad zwarty kożuch z rzęsy wystają tu i
ówdzie pary dużych okrągłych oczu żab zielonych. Ani komar ani mucha nie zdążą
uniknąć błyskawicznego ataku tak ukrytego płaza. Ale tu nikt nie może czuć się
bezpieczny. Oto w kierunku zamaskowanych żab zbliża się bezszelestnie falująca
cienka linia, delikatnie rozsuwając dywan z rzęsy. Z przodu widać tylko czarną
głowę z żółtymi plamami i parę groźnych, nieruchomych oczu zaskrońca. Gad
jednym celnym uderzeniem chwyta płaza za głowę i odpływa. Już jej nie wypuści -
połknie zdobycz w całości w swym ulubionym miejscu.
...A z nastaniem nocy, obudzą się do
życia jeszcze inne i jeszcze dziwniejsze zwierzęta, by łączyć kolejne ogniwa
złożonego ekosystemu stawu.
Artur Staszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz