Na samą myśl o tym, że miałbym stanąć bosą nogą na lodzie
krew zaczyna mi szybciej płynąć po całym ciele. A kiedy wyobrażę sobie jak
wkładam obie nogi do lodowatej wody w środku zimy, to zamieniam się w sopel
lodu.
Oczywiście podziwiam pod tym względem ludzkich „morsów”, bo mnie się w
głowie nie mieści, żeby człowiek nie zmuszany lubił marznąć, ale dopiero jak
patrzę na ptaki zdaję sobie sprawę z tego jak dobrze, że człowiek wynalazł
ubrania, obuwie i kaloryfery.
Jak się
więc patrzy na stojącego „na boso” na lodzie łabędzia czy kaczkę, to naprawdę można
się zaniepokoić. Może tak wymyślić projekt: „Ochrona łabędzi przed odmrożeniami”
i poprosić o dotacje na skarpetki, albo tanie walonki dla ptaków? Nie róbmy
jednak głupstw i zaufajmy naturze, bo ptakom wcale, a wcale nie marzną nogi… Co
najwyżej nieraz, trochę.
Nogi
ptaka są chronione przed zmarznięciem dzięki specjalnemu układowi naczyń
krwionośnych. Z ciała ptaka w kierunku stóp przepływa tętnicami ciepła krew,
która wychładza się w pobliży żył odprowadzających znacznie chłodniejszą krew.
Z kolei krew płynąca żyłami w kierunku ciała ociepla się dzięki krwi płynącej tętnicami.
W ten sam sposób przebiega chłodzenie organizmu ptaka podczas bardzo wysokich
temperatur – właśnie dzięki nogom, przez które w czasie upałów odprowadzane
jest ciepło.
Tylko
pozazdrościć ptakom ich bosych nóg...
Tekst i foto: autor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz